Ojciec Remigiusz Kalski, gdy miał 19 lat, brał udział w pielgrzymce pieszej na Jasną Górę. Z tą pielgrzymką wiąże pierwsze i jednocześnie zdecydowane myśli o kapłaństwie. Jako uczeń szkoły średniej często zaglądał do kościoła jezuitów na Starym Mieście w Warszawie. Miał do tego miejsca pewien sentyment, także do jezuitów, którzy opiekują się tą świątynią. Dlatego postanowił wstąpić do Towarzystwa Jezusowego. Święcenia kapłańskie otrzymał 29 czerwca 1999 roku.
Konkretna myśl o wyjeździe na misje była związana z bieżącą potrzebą. – Otóż zachorował mój przyjaciel, który był proboszczem w Kirgizji. Wcześniej z wolontariuszami jeździłem do Kirgizji, by pomagać w letnich obozach organizowanych przez jednego z założycieli jalalabadzkiej parafii – br. Damiana Wojciechowskiego SJ, tak że znałem w zarysie pracę w tej części świata. Nie mam specjalnego talentu do języków, na szczęście języka rosyjskiego Polak, jeżeli przebywa w środowisku rosyjskojęzycznym, jest w stanie w rok się nauczyć. Może w innym rejonie świata miałbym znacznie większe trudności z adaptacją – opowiada zakonnik. Dotychczas o. Remigiusz w Polsce był katechetą i miał sporo obowiązków w parafii. Na misje do Kirgistanu wyjechał nazajutrz po radzie pedagogicznej kończącej rok szkolny.
W czasach stalinowskich zsyłano do Kirgizji wielu katolików różnych narodowości. Pod koniec lat pięćdziesiątych niemieccy katolicy dążyli do założenia parafii niedaleko od Biszkeku (wówczas Frunze). Spotkało się to z represjami, dom modlitwy został zlikwidowany, a kapłan i aktywni parafianie aresztowani. Kiedy do Biszkeku przybył były więzień łagrów ks. prałat Michael Köhler, udało się w 1969 r. oficjalnie zarejestrować parafię św. Michała Archanioła w stolicy tej radzieckiej republiki oraz wybudowano niewielki kościół. Do lat dziewięćdziesiątych większość parafian stanowili Niemcy. Były też parafie prawosławne.
Warto wspomnieć o polskim akcencie w 1942 r. Wtedy to przez kilka miesięcy w Jalalabadzie i w okolicznych miejscowościach rozlokowana była jedna z dywizji formującej się armii gen. Władysława Andersa. Stacjonowało tu ponad 10 tys. polskich żołnierzy i przebywało kilkanaście tysięcy cywilów. Z tej racji przez pół roku funkcjonowało w Jalalabadzie katolickie duszpasterstwo, a Polacy wybudowali kościół (mieści się w nim teraz klub sportowy).
W związku z przesiedleniami rodzin pochodzenia niemieckiego do Niemiec, spadła gwałtownie liczba katolików w tym kraju. Mniej więcej od 2000 r. zaczął do kilku pozostałych rodzin niemieckich mieszkających w Jalalabadzie przyjeżdżać ksiądz z Biszkeku (raz lub dwa razy do roku) i sprawował sakramenty.
W 2005 r. br. Damian Wojciechowski SJ i o. Krzysztof Korolczuk SJ zamieszkali w tym mieście na stałe i zaczęli rozwijać działalność religijną, a 6 stycznia 2006 r. formalnie utworzono parafię obejmującą obszar południowej Kirgizji, czyli teren bez mała połowy Polski.
O. Kalski na samym początku swojego pobytu został zatrzymany przez policję drogową. „Policjanci postępowali z obcokrajowcem według zasady wytargowania «ile się da». Początkowo chcieli rekwirować samochód, skończyło się na zarekwirowaniu zegarka. Było to pierwsze zderzenie z rozbudowanym systemem korupcyjnym. O tej bolączce Kirgizji wspominają raporty wszystkich instytucji opisujących życie w tym kraju”. Kirgizja jest krajem muzułmańskim. W Jalalabadzie, który liczy około 90 tys. mieszkańców, jest ponad 50 meczetów. Muzułmanie odnoszą się do katolików spokojnie. Powodem może być to, że zasadniczo nie ma katolików wśród Uzbeków czy Kirgizów.
Kościół katolicki w Kirgizji jest zasadniczo „w stanie rodzenia się”. O. Remigiusz mówi, że jest to pierwsza powstała na tym terenie parafia od stworzenia świata. Jest tutaj drugim proboszczem. – W niedzielnych Mszach św. uczestniczy ok. 30 osób. Główną działalnością naszej parafii, która jest pod wezwaniem bł. Matki Teresy z Kalkuty, jest praca charytatywna. Na terenie parafii mieszka ok. 2 mln osób. Jest tutaj sporo domów inwalidów, sierocińców, więzień, domów starców. Różne instytucje w Europie i USA chcą pomóc, a nasza parafia jest ogniwem pośredniczącym. Staram się regularnie raz w miesiącu odwiedzić
O. Kalski cieszy się, że posługa Kościoła pomaga ludziom przede wszystkim od strony duchowej, ale także od strony materialnej. Radość osób, z którymi współpracuje, szczególnie dzieci, jest także jego radością.
Kajetan Rajski